23.09.2009, 21:51
Cytat:Sprawa Nangar Khel: Nikt nie strzelał z wioski
Sąd wznowił po wakacjach sprawę ostrzelania wioski Nangar Khel. Jeden ze świadków zeznał, że użycie moździerza wyglądało na wstrzeliwanie się w cel.
St. szer. Mariusz W. jechał w patrolu, którego pojazd feralnego dnia najechał na ładunek wybuchowy domowej roboty, tzw. IED (Improvised Explosive Device). Był w grupie żołnierzy, która czekała na wsparcie i siły szybkiego reagowania - tzw. QRF (Quick Reaction Force).
Jak mówił, do czasu kiedy przybyło wsparcie, w rejonie było już na tyle spokojnie, że żołnierze przygotowywali posiłek, a on sam zdjął na chwilę kamizelkę kuloodporną.
- Usłyszeliśmy pierwszy wybuch, nie wiedzieliśmy gdzie trafił pocisk. Potem obserwowaliśmy już tamten kierunek i zobaczyliśmy gdzie spadały pociski - mówił.
Jak podkreślał, pamięta to doskonale, a sytuację obserwował przez lornetkę. - Według mnie cztery lub pięć pocisków trafiło centralnie w wioskę, były też wybuchy wokół niej - powiedział. Dopytywany przez jednego z mecenasów, ile pocisków mogło być wystrzelonych, świadek wybrał przedział 10-20.
- Jestem po szkoleniu z moździerza, wiem jakie są zasady celowania z tej broni. Traktowałem wybuchy dookoła jako ogień skierowany do wioski. Tak się celuje z moździerza - najpierw obramowuje się cel - zeznał.
Ktoś strzelał, ale z gór
Inny ze świadków, Paweł O. także był w wiosce po zdarzeniu, w charakterze sanitariusza. Podobnie jak W. także O. wyraził opinię, że gdy doszło do ostrzału wioski, "było w miarę spokojnie, przynajmniej w sektorze". - Nie widziałem talibów - powiedział.
Potwierdził jednocześnie, że przybyłe później na miejsce zdarzenia śmigłowce ewakuacji medycznej - tzw. MEDEVAC - ostrzelano. Dodał, że nie wie jednak, z jakiego kierunku.
Trzeci z zeznających świadków, st. kpr. Sławomir P., także powiedział, że widział, iż śmigłowce były ostrzeliwane. Jego zdaniem "z gór za wioską".
Pytany o wypowiedź jednego z oskarżonych, który powiedział na odprawie przed feralną akcją, że "jadą rozpier... wioskę" P. stwierdził, że "przyjął to z uśmiechem".
PAP